Działania prorodzinne w centrum?

Działania prorodzinne w centrum?

Dlaczego warto aby rodzina stała w centrum naszej działalności społecznej? Dietrich von Hildebrand podkreślał, że rodzina i sakramentalne to wspólnoty szlachetniejsze niż państwo, i to one powinny być otoczone szczególną troską. W obecnych czasach instytucje publiczne przejęły wiele funkcji, które spełniał niegdyś wielopokoleniowy dom: żłobek, ośrodki terapeutyczne, domy spokojnej starości mają za zadanie zaspokajanie potrzeb opiekuńczych. Do czego prowadzi instytucjonalizacja usług opiekuńczych i wychowawczych? O. Jacek Woroniecki pisał, że szkolnictwo publiczne wobec zadań wychowawczych staje w sytuacji podobnej do tej, w której obarczamy kogoś zadaniami ponad jego siły: nie spełnia on wówczas nie tylko tego, co przekracza jego możliwości, lecz także przestaje wypełniać nawet te zadania, które potencjalnie mógłby wykonać, bo “ma za dużo roboty, więc nie robi nic, traci rozróżnienie między tym, co by chciał, a nie może, a tym co by mógł, a nie chce”. Nie sposób więc zrzucać całej odpowiedzialności za wychowanie na instytucje – praca wychowawcza jest rezultatem wspólnej akcji rodziny, Kościoła, szkoły i całego społeczeństwa.

Mary Eberstadt w swojej pracy “Jak zachód utracił Boga” pisze, że religia jest jak język – można się jej nauczyć jedynie we wspólnocie, zaczynając od rodziny. Upadek rodziny, który obserwujemy obecnie, prowadzi zatem do zanikania religijności – autorka porównuje to zjawisko do struktury DNA: rodzina i wiara są niewidzialną podwójną helisą społeczeństwa – dwiema spiralami, które mogą się replikować, jeżeli są ze sobą połączone i któryś siła i prędkość zależą od siebie nawzajem. Zanik rodziny naturalnej towarzyszy osłabieniu chrześcijaństwa, jednocześnie przyspieszając to zjawisko. 

Dlaczego warto wspierać rodziny? Czy przyniesie to korzyści jedynie wierzącej części społeczeństwa? Czy wizja rzekomego “religijnego fundamentalizmu”, którą straszą niektórzy, jest rzeczywistym zagrożeniem? W epoce, w której wiele osób żyje w stanie milczącego lub jawnego nieposzanowania dla zasad Kościoła, zawiera się mniej ślubów, rodzi się mniej dzieci, a rodzina – która niegdyś była oparta na stałych więziach – znajduje się w stanie permanentnej przemiany i redefinicji, staliśmy się analfabetami. Szaleniec Nietzschego nucił Requiem aeternam Deo i mówił: “Czemże są jeszcze te kościoły, jeśli nie grobowcami i pomnikami boga?”. 

Mary Eberstadt wskazuje, że ograniczone doświadczenie rodziny naturalnej zagubiło w nas wiedzę o tym, na czym polega chrześcijaństwo. Chrześcijaństwo to historia opowiedziana przez pryzmat rodziny – Bóg Ojciec, Święta Rodzina, posłuszeństwo Maryi wobec Boga, śmierć Syna… Analfabetyzm rodzinny jest równoznaczny z analfabetyzmem religijnym. Chrześcijaństwo potrzebuje rodziny aby przekazać Słowo. 

Czy niewierzący też skorzystają na powrocie do rodziny naturalnej i religijności? Badania wskazują, że religia odgrywa w społeczeństwie zdecydowanie pozytywną rolę, religijność to więcej dobroczynności, lepsze zdrowie, dłuższe życie, wyższe poczucie szczęścia, mniej przestępstw i pomnożony kapitał społeczny. Eric Kaufmann, badacz zajmujący się m.in. demografią religijną, wskazuje, że osoby religijne mają statystycznie więcej dzieci, a religijność kobiety jest najsilniejszym prognostykiem liczności potomstwa, co w obliczu pogłębiającego się kryzysu dzietności jest szczególnie ważne. Może okazać się, że powrót do rodziny naturalnej będzie konieczny ze względu na chwiejącą się piramidę finansową państw opiekuńczych. Stanley Kurtz w artykule Demographics and Culture War postuluje, że powrót do tradycyjnej formuły małżeństwa i rodzicielstwa to możliwa odpowiedź na chroniczny stres w starzejącym się świecie i niedobór opiekunów, wpływające na przewartościowanie interesu osobistego.

Co dla wzmocnienia rodziny mogą zrobić organizacje społeczne? Zadań jest bardzo wiele: wsparcie materialne, merytoryczne, organizacyjne, promocyjne. W świecie osłabionych więzi społecznych możemy stać się liderami “kreatywnych mniejszości”, o których pisze w Opcji Benedykta Rod Dreher. Możemy tworzyć dobre warunki dla wspólnot, wspierać je organizacyjnie i ideowo, np. zakładając lokalny klub książki, ale osadzony na chrześcijańskich fundamentach i rozpoczynający spotkania od wspólnej modlitwy. Tworzenie otoczenia przyjaznego rodzinom, promowanie korzystnych rozwiązań prawnych i instytucjonalnych (jak np. w programie Firma Przyjazna Rodzinie) to bardzo ważne sfery potencjalnego wpływu na rzeczywistość. Na świat przyjazny rodzinie składa się dobre środowisko pracy zawodowej oraz zaplecze usług (takich jak np. restauracje przystosowane do goszczenia rodzin z małymi dziećmi), korzystne rozwiązania prawne i instytucjonalne (np. ulgi podatkowe dla rodzin, Karta Dużej Rodziny). 

Organizacje społeczne nie zastąpią rodziny, stanowią jedynie dodatkowe wsparcie w pełnieniu zadań opiekuńczych i wychowawczych w takim zakresie, w jakim potrzebuje tego dana rodzina. Wiele osób buduje swoją wiedzę na temat wiary i katolicyzmu na podstawie popkulturowych kalek, przekonani o tym, że świat wiary wygląda jak ten z Opowieści Podręcznej. Organizacje społeczne poprzez umiejętne przekazywanie rzetelnej wiedzy mogą ten wizerunek odkłamać. Przykład własny wychowawcy-społecznika może okazać się kluczowy. Tworzenie organizacji wspierających wychowanie dzieci w duchu chrześcijańskim to jedna z możliwych dróg (jak np. Skauci Europy)

Podobne artykuły